Szukaj na tym blogu

niedziela, 5 lutego 2012

Zastal zastał

(4-8) Górnik Wałbrzych - (6-6) Zastal II Zielona Góra 98:81



Tak napakowanej "Teatralnej" jeszcze nie widziałem. Nie wiem co przyciągnęło te dzikie tłumy do hali. Czyżby była to zasługa klubowych kalendarzy, wejściówek do Kiwi Club, czy może po prostu coraz to lepszych wyników biało-niebieskich ? Nie wiem, ale im więcej ludzi na trybunach tym większy sens ma dla mnie siedzenie nad konstruowaniem kolejnego numeru gazetki "Górnicy". 

Pierwszą połowę przesiedziałem z bratem w sektorze środkowym. Otoczony zewsząd kibicami sprawdzałem akustykę naszej przewilgociałej hali. Wrażenia ? Wow ! Doping roznosi się przeraźliwie pięknie, a ja czułem się jak w oku cyklonu. Okazało się, że dźwięki bębna oraz okrzyki fanów brzmią lepiej z perspektywy środkowego sektora (muzyka dla moich uszu !). Ciasno obok siebie zamontowane siedziska przy pełnej hali robią wrażenie przynależności do bardzo wybuchowej zbiorowości, która jest gotowa w każdej chwili rzucić się na górniczego rywala.


Co do wybuchowości - Adam Chodkiewicz stał się uosobieniem wszystkiego, co łączy się z pojęciem "eksplozywność". Dwa dynamiczne wsady, skuteczne przedarcie się pod kosz i celna trójka to pakiet promocyjny zafundowany przez syna Grzegorza Chodkiewicza - swego czasu trenera Górnika. 22-latek to najlepszy strzelec trzecioligowego Zastalu (śr 17,9 pkt/mecz) oraz mało widoczny przecinek w ekstraklasowym zespole z Zielonej Góry. Na nasz szczęście, Chodkiewicz jeszcze w pierwszej kwarcie opuścił boisko z powodu kontuzji. Nie byłoby w tym nic ciekawego, gdyby nie fakt, że... zielonogórzanie przyjechali do Wałbrzycha w szóstkę i bez trenera. Tajemnicą pozostaje dla mnie dlaczego tak się stało. Pozostała po Chodkiewiczu w składzie piątka to gracze jednak nie do końca anonimowi - Marcin Andrejczuk, Patryk Krawczyk i Jakub Dybek to mistrzowie Polski kadetów 2009.

Jakub Dybek i Adrian Stochmiałek

No właśnie... Jakub Dybek to najciekawsza historia tego meczu. Masywny, szeroki w barkach, wysoki środkowy siał spustoszenie w w naszym "pomalowanym". Nie mieliśmy na  niego recepty. 19-letni zielonogórzanin raz po raz punktował spod kosza, a trener Chlebda rozkładał w bezradności ręce. Po kolejnych punktach Dybka pomyślałem sobie: "Kurczę, to jest ten człowiek, którego potrzebujemy, którego nam brakuje i do którego pałamy platoniczną, czysto koszykarską miłością". Po meczu z Dybkiem rozmawiał prezes Murzacz, a do znajomych na Facebooku zaprosił go coach Chlebda. Może i nie ma to żadnego znaczenia, a mi puściły wodze fantazji... (w końcu mój blog i mam do tego prawo :))


A nasi ? Z całą moją sympatią do biało-niebieskich - to nie był ich najlepszy mecz. W pierwszej połowie lepkie ręce mieli studniówkowicze Kacper Wieczorek i Paweł Maryniak, co sprawiało im trudności w łapaniu piłki. Nasz podstawowy rozgrywający w trzech kolejnych akcjach miał ogromne problemy z wyprowadzeniem piłki. Całe szczęście w drugiej połowie oglądaliśmy innego "Marynę" - skutecznego i pewniejszego. To właśnie Maryniak był autorem najpiękniejszej akcji meczu, gdy dynamicznie wykończył z faulem akcję rewersową (wejście pod kosz i zdobycie punktów z drugiej strony obręczy po zawiśnięciu w powietrzu).


4 lutego obfitował w biało-niebieskie wydarzenia koszykarskie. Przed seniorami, we Wrocławiu grali nasi kadeci. Widziałem ten mecz, ale o tym w następnym wpisie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz