Szukaj na tym blogu

piątek, 1 lipca 2011

Czy to naprawdę już koniec ?

Jak podaje walbrzyszek.com seniorski zespół Górnika jest bardzo bliski zniknięcia z koszykarskiej mapy Polski. Trudno pisać dziś, że klub jest nad przepaścią. Jest dużo gorzej - biało-niebieski dyliżans od dawna leży już w dole kanionu. 
Przyznam, że nie miałem wielkiej nadziei na to, że w jakichkolwiek rozgrywkach Górnik wystąpi. Naszemu ukochanemu klubowi, bez miłości do którego ten blog by w ogóle by nie powstał, może pomóc co najwyżej cud. Zaraz, zaraz. O jakim klubie w tej chwili mowa ? Od dawna seniorski Górnik Wałbrzych składał się jedynie z prezesa, pani sekretarki, paru miejscowych graczy i - przede wszystkim - nieprawdopodobnych długów. W skład klubu wydają się nie wchodzić udziałowcy spółki akcyjnej ''Górnik Wałbrzych'', dla których los biało-niebieskiej załogi dawno przestał być drogi.

Bardzo trudno pisze się te słowa, ale mój rodzinny Wałbrzych pozostanie na dłużej upośledzonym pod względem sportowym miastem. Nie ma drugiego, grubo ponad stutysięcznego, miasta w Polsce tak mizernie reprezentowanego z punktu widzenia sportu. Największa obecnie chluba miasta - piłkarze Górnika - to i tak przecież zaledwie II liga. 

Koszykarski Górnik potrzebuje przede wszystkim odpowiednich ludzi w pionie zarządzającym - odpowiedzialnego tandemu prezes-dyrektor. Nie uwierzę w słowa w stylu: "Wałbrzych to biedne miasto, którego nie stać na sport". Ok, nie mamy co liczyć na ekstraklasę - to niestety za wysokie finansowe progi. Ale I liga jest jak najbardziej w zasięgu możliwości tego średniej wielkości miasta. Wyrwanie górniczego organizmu z tej sportowo-organizacyjnej śmierci klinicznej nie jest łatwo. Zadłużona spółka nie może ogłosić upadłości, bo nawet na to brakuje... kapitału. Końca nie wydaje się mieć spór o to, czy klub ma istnieć jako zadłużona spółka tylko po to, by spłacać długi zawodników, czy też ma zacząć od nowa jako stowarzyszenie nie przyznające się do znajomości z dłużnikami.

Najbliższe lata dla wałbrzyskich kibiców koszykówki będą najchudsze od lat. Fanom przyjdzie tonąć w morzu beznadziei. Jedyne co pozostało to zapuszczać się w najodleglejsze zakamarki pamięci, gdzie przechowywane są wspomnienia pięknych górniczych chwil. Obecny okres w lokalnej koszykówce jest również najtrudniejszy dla mnie - nie pamiętam ostatniego tak wielkiego kryzysu, czyli roku 1995, gdy także o Górniku zapominał świat.

Jedynym pozytywem tej sytuacji jest chyba to, że gorzej już być nie może. Wałbrzyski klub sięgnął dna. Nazwa ''Górnik Wałbrzych'' nie zamierza jednak pozostać wyłącznie w naszych sercach. Paradoksalnie - po raz pierwszy od lat - grupy młodzieżowe KSG będą reprezentowane zarówno w młodzikach, kadetach jak i juniorach ! Żadna w tym zasługa Górnika głównego. Grupy młodzieżowe istnieją tylko dzięki wielkiej sile rodziców poszczególnych zawodników. Bez finansowego wsparcia ze strony rodziców oraz kilku sponsorów, biało-niebieskie barwy czekałoby wymarcie. O tym, że w naszą młodzież warto inwestować udowodnili młodzicy. Podopieczni Wojciecha Krzykały wyrwali się ze szponów marazmu lokalnej koszykówki, niespodziewanie docierając do strefy medalowej Mistrzostw Polski rocznika 1997. Zajęcie ostatecznie czwartego miejsca w kraju to olbrzymi sukces tych chłopaków. 

Pisanie o poczynaniach seniorskiej drużyny Górnika było głównym celem, jaki przyświecał powstaniu tego bloga RÓWNO SIEDEM MIESIĘCY TEMU. Teraz - gdy zespół- inspiracja rozpłynął się w powietrzu - dalsze losy blogu ''Górnicy'' stoją pod znakiem zapytania. Pozostają spotkania naszej młodzieży, które na etapie regionalnym i tak trzymają w napięciu jedynie od czasu do czasu.

Najbliższy sezon 2011/12 będzie trudny dla naszych młodzieżowców. Nowych młodzików, czyli chłopców z rocznik 1998 w akcji nie widziałem nigdy więc trudno mi coś powiedzieć o tym zespole, który na dzień dzisiejszy wydaje się przypominać teatr jednego aktora - podkoszowego Bartka Szmidta. Nowych kadetów, czyli czwartej drużyny w Polsce w kategorii młodzików, czeka trudny sezon, bo naszym przyjdzie rywalizować z rok starszymi zawodnikami (w tej samej sytuacji gracze trenera Krzykały byli w sezonie 2009/2010 w młodzikach, gdy to zakończyli sezon na 7. pozycji w województwie). Wreszcie juniorzy, których w nowym sezonie prawdopodobnie ponownie poprowadzi Arkadiusz Chlebda, to zawodnicy z rocznika 1994 i 1995, których opuszczają już, stanowiący trzon zeszłorocznej przeciętnej drużyny, koledzy urodzeni w 1993 roku. Celem juniorów będzie najprawdopodobniej półfinał MP, którego byli blisko w sezonie 2009/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz